Lola dostała szlaban. Rozlała cały kociołek wywaru wywołującego euforię na szatę koleżanki, trochę spaliła, a Mary Susanne poparzyła. Jednakże Lola nie zrobiła tego specjalnie przecież, no gdzieżby. Lubiła swoje koleżanki, tylko one znosiły jej oddech. Tak, czy siak, czy owak, po kolacji przebrała się w szatę, założyła zakolanówki i skróciła nieco spódnicę, po czym wyszła z lochu Slytherinu, kierując się w stronę klasy do eliksirów. Tutaj miała się stawić, było całkiem, całkiem niedaleko. Po kilku minutach zapukała do drzwi, a usłyszawszy zaproszenie, weszła tam.